Drogi Pamiętniku,
Siedzę
właśnie na ławce. Jest już ranek, a ja nadal nie wróciłam do dom. Nie chcę tam
wracać. Boję się tam wracać. Za każdym razem gdy tam jestem znów to robię. Nie
chcę już…
Wczoraj
po raz pierwszy zemdlałam. Chyba muszę bardziej uważać z cięciami. Muszę być
ostrożniejsza.
Odłożył zeszyt na bok opierając
głowę o ścianę w swoim pokoju. Podciągnął kolana pod brodę. Wbił wzrok w okno
po drugiej stronie pokoju i westchnął cicho.
Śnieg pokrywał wszystko wokół
nadając miastu wyjątkowo magicznego uroku. Ale on nie czuł tego piękna. Od
dawna nie wychodził z domu, mało jadł, większość czasu spędzał w swoim pokoju
przeglądając pamiętnik dziewczyny, który znał już praktycznie na pamięć.
Ciche pukanie do drzwi wyrwało
go z chwilowego otępienia, a gdy wbił w nie pusty wzrok zobaczył swojego
przyjaciela. George wszedł bez słowa do środka i usiadł obok chłopaka.
- Jak się
dziś czujesz Nath ? – zapytał spoglądając na przyjaciela.
W odpowiedzi otrzymał tylko
wzruszenie ramionami. Szatyn obdarzył go tylko jednym spojrzeniem, jak zawsze.
Każda próba kontaktu z nim kończyła się niepowodzeniem. Ciągle czytał
pamiętnik, siedział w swoim pokoju i nie było z nim kontaktu.
- Nathan,
powiedz mi jak mam ci pomóc.. – westchnął bezradnie Max, na co Nathan nie
zareagował.
Cisza, która zapanowała między
nimi była nie do zniesienia i po zaledwie chwili Nathan znów został sam w swoim
królestwie. W miejscu, gdzie była z nim.
Znów sięgnął po zeszyt i
otworzył na innej stronie. Na jego ulubionym wpisie. Na wpisie który mógłby
wyrecytować nawet obudzony w środku nocy.
Samotność. Uwielbiałam ją od
wypadku. Przebywanie w towarzystwie kogokolwiek męczyło mnie, denerwowało i
przeszkadzało mi, ale potem pojawił się Nathan. Z początku ciężko było mi
siedzieć na ławce z Nim, ale teraz... Teraz wiele się zmieniło, a przebywanie w
jego towarzystwie stało się... przyjemne.
Białe róże z wazonika przy łóżku
przypominały mi o Nim zawsze gdy się budziłam, lub gdy szłam spać. Nathan był
zawsze obok mnie, a ostatnio zaczęłam o nim śnić. Zaufałam mu jak nikomu innemu
i wcale tego nie żałowałam.
Był jedyną osobą, która była na
tyle uparta, żeby do mnie dotrzeć i byłam mu za to wdzięczna.
Pozwolił na to, by łzy spłynęły
po jego policzkach. Ostatnio często płakał. Zdawał sobie sprawę, że był słaby.
Pomagał Sky, którą uważał za kruchą, delikatną, ale sam nie był inny. Po jej
stracie nie potrafił się pozbierać. Obiecał jej pomóc, ale zawiódł. Nadal nie
odważył się przeczytać listu zaadresowanego do niego. Bał się to zrobić. Nie
potrafił zdobyć się na odwagę, żeby przeczytać to, co ona chciała mu przekazać.
Każdego dnia sięgał po kopertę, ale odkładał ją po chwili. Każdego dnia schemat
się powtarzał…
Wbił wzrok w stojące na półce
zdjęcie. Jej zdjęcie. Znalazł je wśród kartek pamiętnika. Musiało zostać
zrobione niedawno, bo właśnie tak wyglądała, gdy ją znał. Siedziała smutna na
parapecie, zupełnie nieświadoma, że ktoś robi jej to zdjęcie. Na odwrocie lekko
koślawym charakterem pisma widniał krótki napis.
„I wish that
you could wake up with amnesia and forget about that sad terrible things…
I can’t
stand that i can’t help you… I Love you. – Dad.”
Dziękował jej ojcu w myślach
każdego dnia za zrobienie tego zdjęcia. Dzięki temu mógł na nią patrzeć. Czuł
jakby była obok. Zawsze gdy czytał jej pamiętnik w głowie słyszał jej
delikatny, melodyjny głos. Czuł się jakby to ona mu to czytała.
Powoli wstał z podłogi, odłożył
zdjęcie na półkę obok zdjęcia i podszedł do okna. Oparł czoło o szybę i kolejny
raz pozwolił spłynąć łzom po policzkach. Białe płatki śniegu spadały z nieba pokrywając
ziemię puchem. Zamknął oczy i westchnął cicho.
Nie radził sobie, nie potrafił
ruszyć do przodu. Wbrew pozorom był taki sam jak ona. Wbrew pozorom w tak
krótkim czasie zupełnie obca osoba stała się dla niego ważna na tyle, że bez
niej nie potrafił normalnie funkcjonować.
Miał zająć się pisaniem
piosenek, ale nie potrafił. Każda piosenka, którą próbował napisać była smutna
i nawiązywała do Sky. Musiał ruszyć do
przodu, ale ona ciągle była w jego myślach, a to mu nie pomagało.
- Potrzebuję
cię Sky… - szepnął
- Nie Nath…
Ty potrzebujesz pomocy specjalisty. Ona już nie wróci. – usłyszał za sobą cichy
głos przyjaciela.
- Nie. –
powiedział stanowczo i wyszedł z pokoju nie oglądając się za siebie.
Oni nie wiedzieli co czuł. Nie
wiedzieli jak bardzo ważna była dla niego. Bez niej był nikim. Bez niej nie
było jego. Potrzebował jej bardziej niż powietrza i nic nie mógł na to
poradzić. Zbiegł po schodach i mijając swoich przyjaciół wyszedł na świeże
powietrze nawet nie fatygując się, żeby założyć kurtkę.
Zimne powietrze owiało jego
ciało, ale nie przeszkadzało mu to. Stał na schodach domu z uniesioną do nieba
głową pozwalając by płatki śniegu spadały na jego twarz.
- Dlaczego
Sky ? Dlaczego ? – jego cichy głos został stłumiony przez silny powiew wiatru.
A może Max miał rację. Może on
właśnie potrzebował pomocy specjalisty. To trwało już o wiele za długo.
Powinien ruszyć do przodu chociażby dla dobra zespołu, ale nie umiał. Nie
potrafił sobie wyobrazić, że będzie musiał opowiadać obcej osobie o tym co
czuje. Nie umiał.
Szybko wyrzucił ten pomysł z
głowy. Nie zgłosi się do specjalisty. Nikt nie usłyszy o tym. Nie powiedział
nawet najlepszemu przyjacielowi, więc dlaczego miałby otworzyć się przed kimś
zupełnie obcym?
Czuł, że jego kontakty z resztą
zespołu znacznie się pogorszyły, że już nie jest jak wcześniej, ale nie mógł
tego zmienić, przynajmniej dopóki nie wyrzuci z głowy Skyler, ale to nie
nastąpi szybko o ile kiedykolwiek nastąpi.
Miał być
dawno.
Blogger
nadal mnie nie kocha.
Też go nie
kocham.
No ale cóż
poradzić, trzeba się z nim jakoś przemęczyć.
Diary
oficjalnie skończyłam już pisać i teraz zostało mi tylko publikować.
Próbowałam
od dwóch tygodni to dodać, ale blogger mnie nie słucha…
Ostatnimi
czasy nie mam nawet czasu zjeść normalnie…
Siedzę nad
pracami domowymi do pierwszej w nocy, wstaję o piątej, ciągle chodzę niewyspana
i zmęczona, a w piątek musiałam się zwolnić z lekcji bo byłam osłabiona i omal
nie zemdlałam.
Moja mama
zapowiedziała, że z siedzeniem do późna nici i ona woli, żebym miała gorsze
oceny i spała normalnie niż przez durnych nauczycieli, którzy uważają, że ich
przedmiot jest najważniejszy zarywała nocki i potem miała problemy ze zdrowiem.
Jest tylko
mały problem, bo mi blogger działa najlepiej właśnie w nocy…
No ale
zobaczymy co da się zrobić.
Co myślicie
o rozdziale ?
Love,
Aniołek.
Jak zawsze cudowny, genialny, fantastyczny! Czyli Sky jednak umarła? O mój Boże poryczałam sie... Biedny Nathan :(
OdpowiedzUsuńNie tylko Ciebie blogger nie lubi... Próbuje coś napisać, a tu wszystko zaczęło mi skakać -,- Nie wiem jak ani dlaczego, ale za przeproszeniem mnie to wkurwiło.. -,-
Już nie mogę się doczekać, aż blogger polubi Cię na nowo ;) Czekam na nexta ;* Mimo, że skończyłaś już pisać weny Ci życzę <3
Uważaj na siebie i zapraszam do mnie (oczywiście jeżeli lubisz One Direction) ;)
isia311299onedirection.blogspot.com
Piękny rozdział. Aż się poplakalam :( Szkoda mi Natha :(
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Swietny rozdział. Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńDo następnego <3
Ps. Będziesz kontynuować drugiego bloga? :)
Przepraszam, że komentuje dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak Sky umarła... :( przynajmniej ja tak myślę.
Mam nadzieję, że Nath się pozbiera.
A co do rozdziału, to wspaniały.
Doskonale wiem co czujesz, bo ja też późno chodzę spać przez naukę. Ale powoli święta się zbliżają, więc będzie przerwa i odpoczniemy :)
Kocham Cię ♥
Twój LouLou :)
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńPostanowilam zajrzec na swojego bloga pierwszy raz od jakiegos czasu. Instynktownie kliknelam zakladke spam i znalazlam tam link do Twojego opowiadania, do pierwszej czesci. Po przeczytaniu krotkiego opisu zdecydowalam odwiedziec bloga i nie zaluje. Historia Skyler tak mna owladnela, ze przeczytalam calosc i takze poczatek tego bloga. Prosze, pisz dalej. To co tworzysz jest piekne ❤
OdpowiedzUsuńAlicee_
(together-we-can-keep-our-love-alive.blogspot.com)
tt: @atlmyobsessionx
Ten moment kiedy jest sierpień 2016 a ty dalej łudzisz się, że jeszcze kiedyś coś się tu pojawi :(
OdpowiedzUsuń